poniedziałek, 13 stycznia 2014

One shot ~Ważne, żeby był szczęśliwy...~

 Mija kolejny tydzień, od kiedy dostałam zaproszenie na ślub...Leona. Trochę zabolało jak dostałam kopertę, ale chcę tylko jego szczęścia. Niech będzie szczęśliwy, kocham go i tylko to dla mnie się liczy. Cleo na pewno da mu dużo szczęścia i miłości. Właśnie miłości muszę mu powiedzieć... ale to będzie takie trudne. Jutro jego ślub a ja mu powiem, że za niecałe dwa tygodnie  będzie tatusiem bliźniaków.
- Wstawaj, pobudka śpiochu. - dzwonił mój budzik.
No tak dzisiaj lecę do Meksyku na wieczór panieński.
- Violetta ruszaj swoje zakończenie pleców, za raz śniadanie. - krzyczał, stojąc w moich drzwiach Fede. Mój kochany brat, cieszy się jak głupi, że będzie wujkiem.
- Zaraz będę, a i chcę podwójną porcję!
- Odrazu może potrójną, za ciebie za dzidziusia number 1 i number 2.
- Śmieszne, hahaha. - opowiedziałam sarkastycznie.
Szybko się ubrałam, dopchałam kilka sukienek do walizki i zeszłam na śniadanie.
Włożyłam w siebie więcej niż za zwyczaj co nie zmienia faktu, że jak na 9 miesiąc to nie widać brzuszka. Na szczęście maluszki są zdrowe.
- Violetta, nie noś tej walizy!!! - wrzeszczał na mnie Fede, w tym momencie właśnie znosiłam swoją "Walizeczkę" .
- Oj przestań to najmniejsza walizka jaką mam.
- Ona jest większa od mojej a moja to gigant.
Uśmiechnęła się tylko wręczyłam mu 15 kg. Jak ją ledwo co uniósł i zrobił minę "Ile to waży, chyba cegieł tam naładowała!"
- Jedynie 15 kg i nie ma tak cegieł! - krzyknęłam jak przechodziłam przez próg.
- What? - powiedział zaszokowany bracholek.
Po tym jak Fede cały czerwony i zdyszany dotachał moją walizkę ruszyliśmy na lotnisko. Nie siedzieliśmy tam długo. Kiedy byliśmy już w samolocie, Fede zaczął prawić mi kazanie na temat ładowania zbędnych rzeczy na wyjazd. Rzecz jasna go nie słuchałam. Podróż minęła mi szybko. Kiedy już dojechałam do hotelu , w którym byli wszyscy goście z młodą parą włącznie byłam padnięta.
- No nareszcie jesteście. - powiedziała Fran.
Od razu mnie zaciągnęła do klubu. Wszystkie dziewczyny już tam były. Wieczór panieński był naprawdę fajny ale byłam mega zmęczona.
Kiedy wchodziłam do swojego pokoju zauważyłam Fede.
- A ty co nie na imprezie? - spytałam się.
- Jestem padnięty. A zresztą Leon nawawiał, więc stwierdziłem, że nie ma co się bawić bez niego.
- Ja też. To z Leonem to dziwne. A zresztą głowa mnke boli.
- Wiesz jakby co mój pokój jest obok. Wpadaj w nocy jak coś.
- Dobra, dzięki.
Umyłam się ubrałam w piżmamę i poszłam spać.
"Widze go stoi na ślubnym kobiercu. Uśmiecha się do mnie. Dlaczego to robi? Co ja mam na sobie suknie ślubną. Idę w jego kierunku . On ujmuję moją twarz w dłonie i całuje mnie. Nagle ona wyskakuje z nożem. Rzuca się na mój brzuch..."
- Nie, nie....- obudziłam się krzycząc. - To był tylko sen. Idę do Fede on mi pomoże.
Nagle usłyszałam skrzypnięcie drzwi. Jakaś postać zbliżała się do mnie, nie rozpoznałam twarzy. Wiedziałam jedno, to był chłopak.
- Co się stało? - spytał nieznajomy swym ciepłymi pełnym miłości głosem.
- Kim jesteś?
- Teraz to nie ważne, co się stało? - był taki zatroskany.
- Przyśnił mi się koszmar.
- Jaki? - spytał, usiadł obok mnie i objął mnie ramieniem.
- Był ten ślub...Leona. No ale zamiast Cleo ja byłam panną młodą. Wszystko było takie piękne, podeszłam do niego i on mnie...mnie... pocałował. Tak pięknie, ale nagle wyskoczyła ona... z no...no..nożem, Cleo. Rzuciłam mi się z nim na brzuch. Dlaczego ona chciała mnie aż tak zranić. Jak ona mogła rzucić się na mój brzuch, mój brzuch! - prawie krzyczałam płacząc jednocześnie.
- Chwila czegoś nie rozumiem. Dlaczego przjęłaś tym, że rzuciła się na brzuch a nie tym, że chciała cię zabić?
-No bo ja jestem w ciąży i...
- Z kim? - spytał tak jakby chciał, żebym powiedziała to co on chciał.
- No jest nim Leom. Nie chciałam mu mówić tuż przed ślubem. Jeszcze być coś sobie ubzdurał, że sobie nie poradzę. A ja dam radę.
- A no kiedy masz ten no wiesz termin?
- W sumie to za nie całe dwa tygodnie...
- WTF?! I nic mu nie powiedziałaś? - powiedział tak jakby były to jego dzieci.
- Chciałam ale nie miałam odwagi. Wszyscy mi mówili, że nie wyglądam jak w ciąży. Więc miałam pewność, że nie zauważy tego faktu jak mnie gdzieś zobaczy. - popłakałam się. Czułam się przy tym chłopaku taka bezpieczna, jakbym go znała całe życie.
- Nie płacz widać, że go kochasz. Gwarantuje ci, że on ciebie też.
- Ja chcę tylko jego szczęścia. - powiedziałam przez łzy.
- On twojego też... - powiedział i pocałował mnie. Dokaładnie tak samo jak Leon z mojego snu. Był taki czuły, delikatny...
- Idę. - powiedział kiedy przestał mnie całować.
- Nie prosze zostań... - wyszeptała na tyle głośno by mógł mnie usłyszeć. I jak by na potwierdzenie tego maluchy mnie kopnęły.
- Ałł.. - wyrwało mi się.
- Nie kop mamusi. - powiedział nachylając się nad brzuszkiem.
- Nie kopCIE. - poprawiłam go.
- ...cie..., to znaczy, że to są bliźniaki.
- Tak chłopczyk i dziewczynka.
- Będzie piękni jak mamusia. - powiedział, pocałował mnie w policzek i wyszedł. Teraz już naprawdę. Ułożyłam się do snu. Resztę nocy przespałam spokojnie śniąc o nocnym nieznajomym.
Kiedy rano wstałam wyglądałam jak 7 dziecko baby Jagi. Więc aby dłużej nie patrzeć naa moją "orginalną" fryzurę", uczesałam się umyłam, jeszcze raz uczesałam i ubrałam.
Kiedy ścieliłam łóżko do mojego pokoju wszedł Fede.
- Widze, że dobrze się spało.
- Nie dokońca całą noc ale tak.
- HMMMM... Co masz na myśli?
Oppowiedziałam mu o śnie, nocnym nie znajomym. I o tym, pocałunku. Jak już skończyłam był w szoku, wybiegł z pokoju. Widocznie musiał coś załatwić. Która to godzina? Zaraz, zaraz... o rety to już 12.00 . Muszę coś szybko zjeść i szykować się do ślubu.
Założyłam moją nową sukienkę. Jak Fede ją zobaczył uznał, że wyglądam jak piękna panna młoda  a nie jak piękna dziewczyna zaproszona na ślub ojca swoich dzieci. Kiedy ja i moja śliczna sukienka wyszłyśmy na światło dzienne nikt nie mógł oderwać od nas wzroku. Za 10 minut odbędzie się ceremonia.
- Hej. - powiedział dziwnie znajomy głos. Wiem ten głos miał nocny nieznajomy, podniosłam głowę i zobaczyłam Leona. Serce zaczęlo mi szybciej bić, nieświadomie powiedziałam tej nocy jemu czegoś o czym miał się jeszcze nie dowiedzieć.
- Ty, ty .... - zaczęłam się jąkać. - Nieważne.
- A właśnie, że ważne co chcesz powiedzieć?
- Już nic. - powiedziałam i usiadłam koło Fede w ławce. Cała ceremonia przebiegała zgodnie z planem, do momentu odpowiedzi Leona. W tym momenci kiedy Leon Otworzył usta od początku nie spokojny Fede wstał i krzyknął.
- Stary, zastanów się co robisz. Dobrze wiesz, że jej nie kochasz. Chesz być nieszczęśliwy przez całe życie? A wiesz, że jak będziesz nie szczęśliwy uczynisz kogoś tu znas obecnych bardziej nieszczęśliwym? Co tak się na mnie patrzysz wiesz o kim mówię. Zranisz ją! A jak ją zranisz to ja ciebie zranię tylko w inny sposób. A wy wszyscy dookoła co tacy dziwni? Leon nie udawaj głupka wiesz kogo zranisz jak to robisz ona wie, tak ona wie. Idiote udaje debil. VIOLETTA WIE, ŻE TO TY!
Po tych słowach nie wytrzymałam wybiegłam. Uciekałam, wiedziałam, że ktoś mnie goni ale mnie to nie obchodziło.
Nagle upadłam, ale boli. Ktoś do mnie podszedł. To Leon, Leon mnie gonił ale dlaczego?
- To ty ale dlaczego? - spytałam.
- Dlatego? - powiedział, dotknął mojego brzucha i mnie pocałował. Mój świat zawirował i z nim się zoriętowałam wszyscy się zbiegli. Nagle dostałam silnych skurzcz.
- Cholera, przecież jeszcze dwa tygodnie. - powiedział Leon. - Niech ktoś nam pomoże. Kobieta rodzi! Zróbcie coś!
- Leon spokojnie, dam radę. Doktor mówił, że oni mogą urodzić się przed terminem.
Nagle podszedł do mnie Diego chciał pomóc.
- Zostaw ją! - warknoł Leon.
Wzioł mnie na ręcę i zniósł mnie do samochodu.
- Zaraz będziemy w szpitalu. Wytrzymaj.
Skurcze był co raz częstsze i mocniejsze. Kiedy dojechaliśmy do szpitala, Leon był już cały czerwony. Od razu mnie wzieli na porodówkę. Rodziłam doś długo. Naszczęście wszystko poszło dobrze.
- Zobaczcie to wasz tatuś. - mówiłam jak Leon się na nami nachylił.
- Jak ich nazwałaś?
- Chłopiec to Franko a dziewczynka nie wiem nie mam pomysłu.
- Może Carmen?
- Ślicznie.
Mój świat był idealny miałam 2 wspaniałych dzieci, na razie tylko narzeczonego ale ślub będzie już nie długo. Taki przebieg zdarzeń nie wyśnił mi się nawet w naj piękniejszych snach.
 ~|~
Oto OS jak wam się podoba? Piszcie proszę. Następny rozdział jest tak w 30% gotowy. Komentujcie i bierzcie  udział w konkursie. Besos 

7 komentarzy:

  1. Świetny:) Poprostu super może zajrzysz do mnie mojahistoriaviolki.blogspot.com.

    :)

    OdpowiedzUsuń
  2. śliczne aż sie popłakałam kiedy rozdział?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest najpiękniejszy one shot kiedy dotychczas czytałam

      Usuń
  3. Piękny :D
    TA historia jest Extra :)
    Pozdrawiam ☺

    OdpowiedzUsuń
  4. zostałaś nominowana do LBA na moim blogu
    viola-stajesieodwazniejsza.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Boski boski boski.
    Zapraszam do mnie( mam 2 blogi):
    leonettau.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pojawił się nowy rozdział, zachęcam do przeczytania.

      Usuń