sobota, 3 maja 2014

Rozdział 10 "Dziękuje."

10 lat później
Leon
Już tyle lat mieszkam sam z Chiarą. Violetta i ja nie utrzymujemy kontaktów. Francesco się ode mnie wyprowadził do Fran i mieszka z nią i dzieckiem. Jace tylko pozostał u mego boku. Pomimo tego, że znalazł dziewczynę a aktualnie już żonę nadal jest przy mnie. Fede no cóż biedak jest w podobnej sytuacji życiowej jak ja. Samotnie wychowuje dzieci a dokładnie 5. Jedno z nich ma niespełna 2 lata. Biedaczek z niego ma ciężki orzech do zgryzienia. Odkąd nie ma z nim Ludmiły zmarniał. Przestał o siebie dbać, chodzi wiecznie smutny i przestał muzykować. Wszyscy do okoła pocieszają i mówią, że wszystko będzie dobrze. Dzięki temu jeszcze nie stracił wiary, że ją odzyska. Że się w końcu obudzi...
***
- Chiaro kochanie zejdź do kuchni śniadanie gotowe.
- Już idę tato. - krzyknęła moja córeczka.
Jak ją zobaczyłem zaniemówiłem. Wyglągała pięknie, jej brązowe włosy lekko opadała na ramiona a cały strój idealnie podkreślał jej sylwetkę.
- Ślicznie wyglądasz córuniu. 
- Dziękuje tatusiu. Kocham cię. 
- Ja ciebie też, maleńka. 
Śniadanie zjedliśmy w miłej atmosferze. Potem ja poszedłem do firmy a Chiara do szkoły. 
Zapowiada się naprawdę ładny dzień.
Chiara
Na szkolny korytarzu jak zwykle panuje hałas. Siedzę sobie pod salą i czytam książkę. Nagle ktoś mi zasłonił światło.
- Przepraszam czy możesz się przesunąć? - powiedziałam.
- Oj przepraszam zasłaniałem ci światło, już się przesuwam. - odwrócił się i powiedział chłopak. Kiedy zobaczyłam jego niebieskie oczy i brązowe włosy, zaniemówiłam.
- Dzięki. - w dukałam.
- Nie spoko, a i wiesz gdzie jest klasa 2a? Jestem tu nowy i przydzielono mnie do tej klasy.
- Tu, to znaczy tu w sensie, że ja chodzę do 2 a i w tej sali mamy lekcje.
- O to fajnie już będę kogoś znał. - powiedział i się uśmiechnął. Zaaragowałam lekkim śmiechem. Po chwili szatyn usiadł obok mnie.
- Co czytasz? - spytał.
- A nic, nic...
- No powiedz, proszę.
- Trylogię czasu.
- O czytałem bardzo fajna książka.
 Resztę przerwy spędziliśmy w milczeniu co raz się do siebie uśmiechając. To była najlepsza chwila w moim życiu.
Nagle zadzwonił dzwonek jak zwykle zdecydowanie za głośno. Kiedy już weszliśmy do sali, jak na dobrego wychowawcę przystało nasza pani przedstawiła nam nowego ucznia.
- Moi drodzy do naszej klasy dołączył nowy kolega Alec Night. Dosiądź się proszę do Chiary.
Jak nauczycielka wypowiedziała te słowa serce mi podskoczyło do gardła.
Resztę lekcji byłam w niebo wzięta, ponieważ Alec mi się strasznie podobał.
***
- Hej tatusiu. - powiedziałam jak przekroczyłam próg domu. 
- Cześć kochanie. 
- Tato?
- Tak.
- Dziękuję . 
- Za co?
- Za to, że jesteś. 
________________________
Napisałam rozdział a i nie martwcie się, że pominęłam tyle lat jeszcze do tego wrócę a swoim czasie. Jak wam się podoba? Mi szczerze średnio, ale nie mnie to oceniać tylko wam. Sorki za błędy ale jest 23.04 i mam prawo być padnięta. Pozdrawiam i życzę braku kartkówki na powitanie w szkole a szczegulnie z fizyki i chemi jak ktoś już ma:). Carmenia

2 komentarze:

  1. Cudo,♥♥
    Cudeńko ♥♥
    Mega♥♥
    A Vilu będzie w twoim opowiadaniu ?????
    Pozdrawiam i czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ah se wymyśliłaś... fajnie pierwsze takie opowiadanie widzę. Czekam na next i pozdrawiam. Besos :*
    Te amo <3

    OdpowiedzUsuń