Kiedy wstałem tak jak podejrzewałem wszyscy jeszcze spali. Jak
już się ubrałem wyszedłem sobie na spacer. Po drodze do parku wstąpiłem do
kawiarni, jak już dotarłem nar miejsce usiadłem na ławkę. Nagle podeszła do mnie mała dziewczynka.
- Tatuś... - krzyknęła i wyciągnęła do mnie rączki.
- Nie jestem twoim tatusiem. Pomyliłaś się.
- Nie, ty tatuś!! - upierała się przy swoim.
- Gdzie twoja mamusia?
- Tam..
Mała wskazała ławkę po drugiej stronie. Podszedłem do kobiety i o
powiedziałem.
- Proszę pani przypr...- nie dokończyłem bo jak odwróciła się do mnie, okazało się, że to Violetta.
- Przepraszam Violu ta dziewczynka się pomyliła, powiedziała, że ty jesteś jej mamą ale już idę ją...
- Leon, i dobrze ci powiedziała, wcale się nie pomyliła. - powiedziała Violetta a mnie zatkało.
- A kto jest... tym no...ojcem?
- Ty, przecież nim jesteś.
Zszokowany usiadłem, nie wiedziałem jak to możliwe. A nie jednak była jedna możliwość, w 18 urodziny Violetty byliśmy już tak pijani, że do końca nie pamiętam co się działo. Wiem, że było cudownie.
- Aaa..eee...aeu... -zacząłem coś bełkotać.
Nagle nie mogłem niczym ruszyć, słyszałem, czułem zapachy i dotyk ale nie widziałem. Już kiedyś tak miałem, w przedszkolu.
- Leon, nic Ci nie jest? - zapytała zmartwiona. - Chiara idź się pobaw.
Chciałem powiedzieć, że nic, ale po pierwsze nie mogłem a po drugie skłamał bym.
- Leon, Leon... - mówiła Viola i lekko klepała mnie po twarzy. Nie pomagało, jak to mama kiedyś nazwała "Stan poszokowy" mija sam ale po bardzo długim czasie. Ale nie mogłem tu tkwić tak długo, bo ludzie uznają mnie za dziwoląga. Usłyszałem przyspieszony oddech Violetty, nie wiedziała co robić. Aż w końcu krzyknęła.
- Leon debilu rusz się, powiedz coś!! Zrób to dla małej ona potrzebuje ojca!!! Leon do cholery kocham cię!!! Słyszysz Kocham cię Idioto!!
Nagle poczułem, że mogę się ruszać, wydawało mi się, że mrugnąłem.
- Leon, Leon ty mrugnąłeś. Ni c ci nie jest. - powiedziała i chyba nie do końca świadomie pocałowała mnie. Kiedy tylko odwzajemniłem pocałunek odskoczyła ode mnie. Do cholery jasnej poco to robiłeś Verdas było tak pięknie!!!!
- Ty, ty prostaku!! Ja tu się martwię a ty....
- Violetta ale to ty zaczęłaś, zresztą sama mówiłaś nie sama krzyczałaś, że...
- Zapomnij co mówiłam, wykorzystałeś to ,to było okropne. - powiedziała przez łzy. Oj ta moja Viola co jak co , ale kłamać to ona nie umie.
- Violetta nie przecz sama sobie twoje oczy mówią prawdę. Podobało ci się!! - powiedziałem i wypiąłem jej język. Ona się uśmiechnęła, ale chyba nadal była na mnie lekko zła. Siedzieliśmy tak na ławce patrząc się sobie w oczy jakbyśmy chcieli z nich wyczytać wszystkie swoje myśli.
Oczywiście Violetcie musiał zadzwonić telefon. Standard, ciekawe kto tym razem?
- Halo?... O cholera zapomniałam...przecież się wyrażam...zaraz pójdę...Pa
- Kto był? - spytałem grzecznie z moim szarmanckim uśmiechem. On zawsze na nią działał.
- Dziewczyny miałam zrobić zakupy i tak właściwie to przez ciebie zapomniałam.
- Yhm... Na pewno przeze mnie. Najłatwiej zwalić winę na ojca swojej córki.
- Apropo Chiary zajmiesz się nią? Muszę iść na te zakupy a z nią to trwa wieki. - powiedziała i zrobiła minę zbitego pieska
- No dobrze, muszę się przyzwyczajać do ojcostwa.
- Jesteś cudny!! - powiedziała i dała mi buziaka w policzek. Podkreślam buziaka a nie cios z liścia.
- Chiara chodź do tatusia! - krzyknęła Viola.
- Jus ide!!!
Pod dreptała do nas i uśmiechnęła się.
- Co jak, co ale oczka i uśmiech to masz po tatusiu.- powiedziała Violetta. - Papa kochanie jedno i drugie.
- Papa Mamusiu!! - odpowiedziała mała
- Papa moja ty mamusiu!!- odkrzyknąłem.
Wziąłem Chiarę na ręce i poszedłem w przeciwnym kierunku.
- Chodź Córeczko idziemy pokrzyczeć na wujka Francesco.
- Hulllla(Hurra) - powiedziała
Oczywiście miałem powód do nakrzyczenia na mojego najlepszego przyjaciela. Był on taki:" Ukrywał przede mną, że jestem ojcem. A wiedział to wyczytałem to w oczach Violi." Oj oberwie mu się, oj tak!!
Z moich planów wyrwała mnie mała klepiąca mnie w policzek.
- Ce(Chcę) loda!!
______________________________________________________
Mój drugi rozdział. sorki, że trochę się opóźniał z dodawaniem, ale czy nikt z was nigdy nie miał szlabanu?
Ale do rzeczy, jak wam się podobał? Komentujcie to może strzelę jakiegoś świątecznego One Parta, ale musicie komentować. Nie martwcie się do Leonetty jako związku jeszcze daleko. Oj jaka ja wredna. I chciałam podziękować mojej przyjaciółce Ewce za całkiem nieświadome podsunięcie pomysłu!! Jak macie jakieś pomysły to piszcie w zakładce "Wasze pomysły". A i zrobię mały quiz ale nie powiem o czym.
- Nie jestem twoim tatusiem. Pomyliłaś się.
- Nie, ty tatuś!! - upierała się przy swoim.
- Gdzie twoja mamusia?
- Tam..
Mała wskazała ławkę po drugiej stronie. Podszedłem do kobiety i o
powiedziałem.
- Proszę pani przypr...- nie dokończyłem bo jak odwróciła się do mnie, okazało się, że to Violetta.
- Przepraszam Violu ta dziewczynka się pomyliła, powiedziała, że ty jesteś jej mamą ale już idę ją...
- Leon, i dobrze ci powiedziała, wcale się nie pomyliła. - powiedziała Violetta a mnie zatkało.
- A kto jest... tym no...ojcem?
- Ty, przecież nim jesteś.
Zszokowany usiadłem, nie wiedziałem jak to możliwe. A nie jednak była jedna możliwość, w 18 urodziny Violetty byliśmy już tak pijani, że do końca nie pamiętam co się działo. Wiem, że było cudownie.
- Aaa..eee...aeu... -zacząłem coś bełkotać.
Nagle nie mogłem niczym ruszyć, słyszałem, czułem zapachy i dotyk ale nie widziałem. Już kiedyś tak miałem, w przedszkolu.
- Leon, nic Ci nie jest? - zapytała zmartwiona. - Chiara idź się pobaw.
Chciałem powiedzieć, że nic, ale po pierwsze nie mogłem a po drugie skłamał bym.
- Leon, Leon... - mówiła Viola i lekko klepała mnie po twarzy. Nie pomagało, jak to mama kiedyś nazwała "Stan poszokowy" mija sam ale po bardzo długim czasie. Ale nie mogłem tu tkwić tak długo, bo ludzie uznają mnie za dziwoląga. Usłyszałem przyspieszony oddech Violetty, nie wiedziała co robić. Aż w końcu krzyknęła.
- Leon debilu rusz się, powiedz coś!! Zrób to dla małej ona potrzebuje ojca!!! Leon do cholery kocham cię!!! Słyszysz Kocham cię Idioto!!
Nagle poczułem, że mogę się ruszać, wydawało mi się, że mrugnąłem.
- Leon, Leon ty mrugnąłeś. Ni c ci nie jest. - powiedziała i chyba nie do końca świadomie pocałowała mnie. Kiedy tylko odwzajemniłem pocałunek odskoczyła ode mnie. Do cholery jasnej poco to robiłeś Verdas było tak pięknie!!!!
- Ty, ty prostaku!! Ja tu się martwię a ty....
- Violetta ale to ty zaczęłaś, zresztą sama mówiłaś nie sama krzyczałaś, że...
- Zapomnij co mówiłam, wykorzystałeś to ,to było okropne. - powiedziała przez łzy. Oj ta moja Viola co jak co , ale kłamać to ona nie umie.
- Violetta nie przecz sama sobie twoje oczy mówią prawdę. Podobało ci się!! - powiedziałem i wypiąłem jej język. Ona się uśmiechnęła, ale chyba nadal była na mnie lekko zła. Siedzieliśmy tak na ławce patrząc się sobie w oczy jakbyśmy chcieli z nich wyczytać wszystkie swoje myśli.
Oczywiście Violetcie musiał zadzwonić telefon. Standard, ciekawe kto tym razem?
- Halo?... O cholera zapomniałam...przecież się wyrażam...zaraz pójdę...Pa
- Kto był? - spytałem grzecznie z moim szarmanckim uśmiechem. On zawsze na nią działał.
- Dziewczyny miałam zrobić zakupy i tak właściwie to przez ciebie zapomniałam.
- Yhm... Na pewno przeze mnie. Najłatwiej zwalić winę na ojca swojej córki.
- Apropo Chiary zajmiesz się nią? Muszę iść na te zakupy a z nią to trwa wieki. - powiedziała i zrobiła minę zbitego pieska
- No dobrze, muszę się przyzwyczajać do ojcostwa.
- Jesteś cudny!! - powiedziała i dała mi buziaka w policzek. Podkreślam buziaka a nie cios z liścia.
Mojej własnej roboty bo się wkurzyłam, że nie ma w google czegoś w tym stylu. Wiem mało staranne ale na szybko robione. |
- Chiara chodź do tatusia! - krzyknęła Viola.
- Jus ide!!!
Pod dreptała do nas i uśmiechnęła się.
- Co jak, co ale oczka i uśmiech to masz po tatusiu.- powiedziała Violetta. - Papa kochanie jedno i drugie.
- Papa Mamusiu!! - odpowiedziała mała
- Papa moja ty mamusiu!!- odkrzyknąłem.
Wziąłem Chiarę na ręce i poszedłem w przeciwnym kierunku.
- Chodź Córeczko idziemy pokrzyczeć na wujka Francesco.
- Hulllla(Hurra) - powiedziała
Oczywiście miałem powód do nakrzyczenia na mojego najlepszego przyjaciela. Był on taki:" Ukrywał przede mną, że jestem ojcem. A wiedział to wyczytałem to w oczach Violi." Oj oberwie mu się, oj tak!!
Z moich planów wyrwała mnie mała klepiąca mnie w policzek.
- Ce(Chcę) loda!!
______________________________________________________
Mój drugi rozdział. sorki, że trochę się opóźniał z dodawaniem, ale czy nikt z was nigdy nie miał szlabanu?
Ale do rzeczy, jak wam się podobał? Komentujcie to może strzelę jakiegoś świątecznego One Parta, ale musicie komentować. Nie martwcie się do Leonetty jako związku jeszcze daleko. Oj jaka ja wredna. I chciałam podziękować mojej przyjaciółce Ewce za całkiem nieświadome podsunięcie pomysłu!! Jak macie jakieś pomysły to piszcie w zakładce "Wasze pomysły". A i zrobię mały quiz ale nie powiem o czym.
BOSKI ♥♥♥
OdpowiedzUsuńDopiero weszłam na tego Bloga a juz sie zakochałam :D
Czekam na next :D
Dzięki za miłe słowa, nowy rozdzial dodam niedługo. Jeszcze raz dzięki, a i specialnie dla cb napisze świątecznego one parta. ;)
OdpowiedzUsuńfantastyczne opowiadanie ale bez tych przekleństw i tak dalej byłoby jeszcze ciekwasze :)
OdpowiedzUsuńBoskie i sweet.♥♥♥
OdpowiedzUsuńZapraszam na mojego bloga.
leonetta-miloscodpierwszegowejrzenia.blogspot.com
mogłabyś skomentować
Besos
Tini
Przepraszam, przepraszam że spam'owałam.
UsuńNie przeczytałam, że nie wolno.
Przepraszam, proszę wybacz.
Tini